Szliśmy razem z nimi na lody. Miło się nam rozmawiało. Zachowywaliśmy się jak stara paczka przyjaciół. Podeszliśmy pod budkę i zamówiliśmy lody. Oczywiście chłopacy za nas zapłacili.
- Dziewczyny gdzie mieszkacie ? - spytał Max.
- Long Street 21. - powiedziałyśmy równo. Chłopacy spojrzeli się po sobie i nagle krzyknęli.
- SĄSIADKI ! - my zrobiłyśmy miny w stylu ,, WTF?! ''. Oni widząc to powiedzieli :
- Mieszkamy na Long Street 19 ! - krzyknęli chórem.
- To wspaniale. - powiedziałam.
- Może przyjdziecie do nas ? - spytał niepewnie Nathan patrząc na mnie.
- Ja przyjdę z miła chęcią. - powiedziała Spencer. Za to ja wpatrywałam się na nieziemskie oczy Nathana. Chwilę później szturchnęła mnie przyjaciółka.
- Tak, tak... o co chodzi ? - spytałam z wielkim rumieńcem na twarzy.
- Idziesz do chłopców ? - spytała Spencer.
- Pewnie.
Ruszyliśmy w drogę. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Dom był piękny. Duży i bardzo dobrze oświetlony. Nowoczesne meble idealnie współgrały z najnowszymi sprzętami. Weszliśmy i od razy usiadłyśmy przed TV. Włączyli nam komedię romantyczną. Oczywiście jako pierwsza się popłakałam. Gdy już prawie wszyscy usnęli, tzn. wszyscy oprócz mnie i Nathana, poszłam do kuchni. Szukałam jakiejś wody, ale nie mogłam znaleźć. W tej chwili wszedł Nathan.
- Pomóc Ci w czymś ? - spytał podchodząc do mnie bliżej.
- Gdzie tu macie jakąś wodę ?
- Proszę. - wyjął butelkę z lodówki i podał mi.
- Dziękuje.
Wypiłam szklankę, przy tym cały czas czułam na sobie wzrok Nathana. Kiedy skończyłam on tak po prostu bez słowa złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Zamknął drzwi za sobą na klucz i przyparł mnie do ściany. Czułam jego oddech, zapach, nawet jego tętno. Był tak blisko. Jego obecność sprawiała, ze wariowałam. Był tak cholernie seksowny i pociągający. Powoli odległość między naszymi ustami zmniejszała się. Gdy dzieliły je zaledwie milimetry odsunęłam się na bok. Pragnęłam go pocałować, ale jednak coś mi podpowiadało, że to się dzieję za szybko. Ze strachem w oczach stałam przy ścianie. On natomiast usiadł na łóżku i opuścił głowę. Byłam na siebie wściekła, że tak zrobiłam. Toczyła się we mnie walka : ,, Pocałować czy nie ? '' . Podeszłam do niego. Ukucnęłam i złapałam jego twarz w swoje dłonie. Spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam.
Po tych słowach pocałowałam go. On uśmiechnął się i złapał mnie w talii i położył na sobie. Jego usta były tak delikatne, ale zarazem jakieś takie twarde. Całował mnie bardzo zachłannie. Podobało mi się też to , że był bardzo władczy. Przekręcił mnie tak, że byłam pod nim. Szepnął mi do ucha :
- Jesteś niesamowita.
Swoje palce wplotłam w jego włosy, a jego ręce były pod moja koszulką. Jego perfumy były zabójcze. Z każdych wdychanym powietrzem czułam się jak w raju. Całowałam go bez opamiętania. Innymi słowy poddałam się mu. Był taki męski.
____________
Dwa rozdziały w jednym dniu ?
Coś chyba tego za dużo ;)
Miłego czytania ;*
Ada ♥
Ty JEŁOPIE!!!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś mi nie powiedzieć o nowym blogu...
Nie daruje!!!
Jutro w szkole - "Dzień nie odzywania się do Ady"
I masz mój ciołku ;**
A tak wgl, to zajebiaszcze, to jest ^^
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńO.O już to kocham ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;**
Jak romantycznie. :) :*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie. :D
Czekam na kolejne rozdziały. ;)
<333